wtorek, 31 marca 2015

"omg pozer" - co to znaczy? Kim jest "pozer"? Pokuraione teorie ciąg dalszy!

Witojcie!

Dzisiaj parę zdań o zjawisku pozerstwa w subkulturach, kto jest najczęściej tak określany i z jakich powodów. Odróżnimy też "pozerów" od niczemu winnych osób, poznających dopiero jakiś gatunek muzyczny, hobby, ideologię i tak dalej.


Zacznijmy od muzyki. Pojęcie pozerstwa najczęściej jest słyszalne wśród metalowców i punkowców. Zespół Deathinition stworzył nawet utwór, który porusza (a raczej miesza z błotem) tą tematykę. Oto on:

https://www.youtube.com/watch?v=uVCUrJCjvjA

Inaczej mówiąc, pozer (w muzyce ciężkiej) jest osobą, która myśli, że jest wielce przynależna do subkultury, a ilość zespołów, które zna, może policzyć na palcach jednej ręki. Do tego, często ów zespoły mają mało z samą subkulturą wspólnego i stworzone są, aby zaspokoić słuch mas, albo smutnych nastolatek, prowadzących szaro bure tumblry z Rainy Moodem albo najczęściej z takimi zespołami w tle. Typowy przykład pozerskiego zachowania

"Metal na zawsze!!!111 Manson życiem!!!1111jedenjeden"

Albo kiedyś wyjątkowo popularne:

"ŁORSOŁ SITI AT ŁOR!! WARSZAWO WALCZ, SABATOOON PRAWDZIWI PATRIOCI"

No do luja Wacława.

Rozumiem, że można ich lubić, tu się nie czepiam.
Ale

Słuchanie Sabatonu =/= bycie patriotą

Przez takie zachowania tworzą się stereotypy, dlatego dziś w "brudnej" społeczności każdy, kto ma koszulkę Sabatonu, postrzegany jest jako nowotwór.

Podobnie jest z Hunterem, Bring me the horizon czy też Bullet for my Valentine. Właśnie te 3 zespoły są najczęściej słuchane przez nastolatki w okresie dojrzewania, z depresją, bliznami, żyletkami w kieszeni i grzywką. No i też spójrzmy na pewną zależność. Wysilę się teraz w paincie i zrobię dla was wykresik:



Widać zależność? Widać.

Zauważmy teraz  tą WAŻNĄ różnicę między osobą, która powoli "wchodzi w temat", a takim pozerem. Nasz nowicjusz po prostu sobie słucha tej swojej Metallici, Nirvany, AC/DC i nie robi sobie z tego absolutnie nic. Nie uważa się za lepszego, nie chwali się tym na prawo i lewo i nie manifestuje swoich gustów (przy okazji myśląc, że są takie metalowe) na cały glob. Taka osoba, jeśli chce to powoli wchodzi w temat i poznaje coraz to więcej i więcej zespołów, precyzując swoje gusta i powiększając swoją wiedzę na temat tego, czego słucha. Oczywistym jest niestety, że też i ktoś taki w końcu zostanie wyzwany od pozerów, jeśli pokaże się z naszywkami czy koszulkami kapel, których mocno trzymają się stereotypy. Nawet ja za część moich naszywek z przeszłości po prostu się wstydzę.

Wiadomo jacy ludzie są. Jeśli nie zamienili z tobą ani słowa, to jak cię widzą tak cię piszą. Niestety tak zawsze było. Wtajemniczanie takiej osoby miałoby znacznie lepsze efekty niż mieszanie jej z błotem.

W dodatku, samo nazywanie kogoś pozerem jest pozerstwem. Incepcja? Prawdopodobnie.

Kiedy nazywamy kogoś pozerem, automatycznie uświadamiamy mu, że mamy lepsze gusta. Czyli innymi słowy - wywyższamy się. Czujemy się lepsi, bo słuchamy na przykład Terrordome a nasz "pozer" Happysadów. A jak już wcześniej wspomniałem, traktowanie innych z góry i chwalenie się swoimi gustami to po prostu pozerstwo, a nasza broń w postaci wyzwiska dotyka tak naprawdę obie strony.

No, ale jeśli na death metalowy koncert przyjdzie jakaś dziewoja z koszulką BMTH, to w sumie rzuca się w paszczę lwa. Nikt raczej nie pośle komplementu w jej stronę, wręcz przeciwnie. Ale da to jej do myślenia i przyczyni się do jej muzycznego "rozwoju". No chyba, że nie zamierza poza to swoje BMTH wychodzić. Wtedy niestety musi się pogodzić z tym, że od swoich subkulturalnych pobratymców szacunku po prostu nie otrzyma.

Krócej mówiąc, niektóre zespoły po prostu się szanuje, a drugie nie i to z kilku ważnych względów. Tak działa życie, tak działa ta subkultura. Sad but true.


Pozerstwo odnosi się też do innych dziedzin, takich jak fantastyka (znam Tolkiena i J.K. Rowling, jestem prawdziwym fantastą!), anime&manga (oglądałem naruto, czy już jestem otakurwą?), działalność polityczna (oglądałem debatę Korwina i wiem, że na dnie rowu mariańskiego żyją ru ru ru rurkowce, wiem wszystko o polityce!). Wszystko działa na podobnej zasadzie. Tak jak sam naruciarz nie zrobi z ciebie fana anime i mangi, tak czapka oficerska po dziadku z Wehrmachtu nie zrobi cię członkiem SS. Jasne jak słońce.

To na razie tyle. Mam nadzieję, że teraz mniej więcej ogarniacie o co chodzi z tymi pozerami. Dzięki za przeczytanie, trzymajcie się!

1 komentarz:

  1. Mega fajny post! Często spotkałam się z czymś takim. U mnie w szkole często jakieś dziewczyny (nawet z mojej klasy :) ) noszą koszulki z Nirvany a jak się zapytałam czy słuchają tego zespołu to jedne odpowiadały ,że nie i tłumaczyły się ,ze to tak dla ozdoby a inne ,że słuchają ale potrafiły wymieńić tylko jedną piosenkę :))) Smutne ale prawdziwe...

    OdpowiedzUsuń